wtorek, 30 lipca 2013

Samobój

(Tekst przeniesiony z poprzedniego bloga) 

Kąteml ucha uslyszałem, że w telewizji leci specjalne wydanie wiadomości, bodajże na tvp3 - odruchowo zawróciłem w stronę salonu aby dowiedzieć się co ważnego dla losów świata, a niechby tylko najbliższej okolicy wydarzyło się, że aż wydanie specjalne było konieczne. Do tej pory bywały to śmierć papieża, katastrofa w Smoleńsku, czy inne takie. Tym razem przyczyna byla porównywalnie poważna, nie mogłem uwierzyć, a nie było komu mnie uszczypnąć - wydanie specjalne z powodu ... odwołania przyjazdy drużyny FC Barcelona do Gdańska na mecz o pietruszkę z polskim ligowym średniakiem. Dzielni żurnaliści zobili oto kolejny krok w stronę samozagłady - mało kto poważnie traktuje doniesienia prasowe bo większość serwisów informacyjnych doskonale sobie radzi bez informacji ważnych, obywając się wspaniale MamąMałejMadzi czy byłą żoną bylego ministra wynoszacą futra z amerykańskich sklepów i program się dopina, ale to jest jednak nowa jakość - wydanie specjalne.
Nikt nie opowiedział im o przypadku pastuszka i wilków? Jeżeli specjalne jest teraz to co będzie jak spadnie meteor i zmiecie pół miasta?

Żenująca jest waga przywiązywana do tego wydarzenia, chociaż jakaś logika w tym jest - żenujące było już samo to, że ktoś taki pomysł klepnął. Nie "wpadł" ale właśnie klepnął. Ten co wpadł główkował dobrze - wyjdzie nie wyjdzie a kasa wpadnie, bo przecież ktoś komus, za ten ogromn pracy włożonej w projekt zapłacił - o to jestem spokojny. Ale, że ktoś wyżej - nie wiem: miasto? PZPN? to klepnął a piały z zachwytów to już żenada. 

Do tej pory pomysł na polską pilkę budowany był na wyglądzie. Wszystko w polskiej piłce wygląda do zludzenia tak samo jak w piłce wloskiej, hiszpańskiej i niemieckiej. Piłkarze są stosownie nażelowani, drogo ubrani, często zdarzają się przystojni (w końcu jak się ma 23 lata i zajmuje samym sportem nie jest trudno dobrze wyglądać) jeżdżą sportowymi autami i udzielają wywiadów operując tymi samymi określeniami co ich zagraniczni koledzy. Identyczne z zagranicznymi są studia telewizyjne, w których na tle technicznych fajerwerków bliźniaczo podobnie nażelowani "dziennikarze" prowadzą razem z "ekspertami" analizy wyrafinowanych zagrań. Wszystko jest tak samo z wyjątkiem gry w piłkę, bo tej umiejętności jak wiadomo nasi jescze nie posiedli. Polska piłka to jedno wielkie nic i właśnie od tego nic są eksperci, za omawianie tego nic biorą kasę prowadzący, dla tego nic udają orgastyczne zachwytu komentując zagrania, które w noralnym świecie starczają na ligę powiatową. Ile można jednak kisić się we własnym sosie? I tu pojawia się trudność. O ile na krajowym podwórku można poudawać wszystko, to pech chce, że rozgrywki międzynarodowe zakreślone są w konkretne ramy gry na prawdę a nie na niby. Naszych tam nie wpuszczają, bo liczy się ilość strzelonych bramek a nie żelu wtartego w łepetynę. Od czego jednak pomysłowość impresario, który wpada na pomysł genialny w swej prostocie. Jak różnica czy to na prawdę, czy na niby? Nieważne, że o pietruszkę. Można przecież to przedstawić z pomocą walczących o kasę na własny żel "dziennikarzy" jako wydarzenie sportowe par excellence i jedziemy. 

Te zaloty do drużyn z prawdziwego zdarzenia przypominają niestety przypadek żebraka, który ocenia swoje szanse na ślub z księżniczką na 50% bo ... on się już zdecydował. Nawet nie chodzi o to czy przyjadą czy nie, chociaż dla każdego trzeźwo myślacego (ale nie dla ekspertów ze studiów telewizyjnych) jest jasne, że motywacja przyjazdu Barcelony do Gdańska jest żadna i cud objawienia na Amber-murawie może nastąpić tylko przy splocie okoliczności o wspólnym mianowniku "jak akurat nie będziemy mieli nic do roboty to wpadniemy". Niechby nawet przyjechali - to przecież nie po to aby w piłkę grać. Nie będzie hiszpan czy inny internacjonał swojej wartej zyliard nogi wkładał pod rzeźnicki wślizg naszego orła ekstraklasy. Pobiegają, kopną, pewnie z tego wyszłoby minimalne zwycięstwo, może nawet remis po którym pdalyby obowiązkowe pochwały o "potencjale polskiej piłki", zasygnalizowane wcześniej na przedmeczowej konferencji kurtuazyjnym zapewnieniem, że "nie lekceważymy rywala". Na obu konferencjach - tej przed i tej po, padałyby te same od lat pytania zakompleksionych, ubogich kuzynów - "co sądzicie o polskiej piłce", na które padłyby te same odpowiedzi, że znają Lewandowskiego i że jest dobry, co w zupełności ukontentowaloby głodnych sukcesu. Niewykluczone, że z wyżyn dziennikarskiego profesjonalizmu padłoby pytanie "a jak oceniacie murawę i jak wam się podoba stadion" na co zażenowany bezsensem tego pytania (bo soanie i koszenie trawy to nigdzie nie jest żadna rocket science) uprzejmy Gość, parskając śmiechem  odpowiedziałby, że ok. I z tych trzech desek ratunku zostalaby zbita tratwa ratunkowa dobrego sampoczucia polskiej piłki - tytuly krzyczałyby same: hiszpanie wysoko ocenili jakość murawy! Uznanie dla Lewandowskiego! Gratulacje dla postawy piłkarzy Lechii! I byłby sukces. Nic nie byloby na poważnie, nic na prawdę, pełne jaja i zero poczucia obciachu - tylnymi drzwiami (pozornie i na chwilę) polska piłka weszlaby na salony. 

NIestety nie wyszło, ale za to po raz kolejny wyszlo z worka szydło naszych zenujących kompleksów. 
Poseł Hofman na twitterze po rejtanowsku rozdziera szaty, dramatycznie pytajac "jak ja to dziecku wytlumaczę, że znowu Polak zostal upokorzony o Ojczyzna jak dziki kraj potraktowana?" W odpowiedzi cisza. Posłowi Hofmanowi do głowy nie przychodzi, że idiotow to ze siebie robimy na własne życzenie. Jeżeli poseł Hofman zaproponuje ksieznej Kate porzucenie meza i związanie się posłem Hofmanem, a ta odmówi to musi się nawet w głowie posła Hofmana pojawić światełko, czy to na pewno ona jest winna braku konslumpcji tego matrymonilanego pomysłu. Ale poseł widać Małego Księcia nie czytał, bo tam przecież krół wytłumaczył, że nie należy ministrom wydawać poleceń niemożliwych do spełnienia.

Ale może się czepiam. Może to jakiś pomysł jest. W obu aspektach. I zapowiedzieć można takie zderzenie światów dobrze. I na odwołaniu też zarobić. Ktoś zaliczkę stadionowi zapłacił, plakaty się wydrukowało, agencja wzięłą kasę za reklamę. Hotel zaliczkę wziąl, itd. Za bilety mają niby zwracać, ale na pewno 30% tych co kupili machnie ręką i nie będzie jechać po zwrot, który na pewno będzie sprawnie zorganizowany - między 7 a 7.30 w każdy drugi czwartek miesiąca, po przedstawieniu paragon drukowanego na szybko blaknącym papierze.

Ostap Bender (czytelniku wygoogluj sobie) prawie zorganizowal Międzyplanetarny Turniej Szachowy w Wasiukach. Pułkownik Scheisskopf w Paragrafie 22 (drogi czytelniku ... idem) w pełni zadowolił się możliwością organizowania defilad, które potem sam odwoływał. 

Teatr możliwości widzę ogromny. Panel pięciu noblistów z fizyki z MIT i kadry profesorskiej wyższej szkoły czegoś tam w Siedlcach.
De Niro, Pitt, Depp i Jolie potwierdzają swój udział w mega produkcji Mariusza Pujszo.
Czołowi zjazdowcy na nartach zjeżdżają się na górkę w Bełchatowie, albo niech tam ... szczęśliwicką w Warszawie.
Dolce Gabbana przenoszą centrum wzornictwa do Pabianic. 

Ile wydań specjalnych można by potem puścic.
  
Wydanie specjalne ... Podobno jeszcze w roku 1938 zdarzało się na falach radia BBC, że o godzinie nadawania wiadomości speaker informował sluchaczy - "drodzy słuchacze, dzisiaj nie mamy żadnych wiadomości. W związku z tym nadajemy muzykę." Dzisiaj wiadomości muszą być bo czas reklamowy sprzedany, a kto wie - może wydanie specjlalne to podwójna korzyść - więcej widzów (na mnie przez minutę zadzialalo) i niższe koszty bo przecież  telefony na wizji do Tomaszewskiego czy innego Majdana nie kosztują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz