wtorek, 30 lipca 2013

Jezu na rowerze

Lubię dowcipy żydowskie. A raczej te tzw. żydowskie, bo ich żydowskość polega najczęściej jedynie na tym, że bohaterami są Mośki i Icki albo w najlepszym wypadku cadyk lub rabin. A lubię je głównie dlatego, że zawsze i niezawodnie okazuje się, że identyczne dowcipy występują wszędzie w świecie. Zmieniają się imiona bohaterów, wyznania i okoliczności nie zmienia się sens. Są to po prostu dowcipy zawierające powszechnie akceptowaną mądrość ludową, która jak widać przypisywana jest w Polsce zdroworozsądkowym Żydom jako ich cecha szczególna. 
Kiedy bohaterem jest rabin może wygłaszać mądrości, których polskiemu księdzu wkładać w usta nie wypada. Wkładamy więc rabinowi, chociaż gdzieś indziej w świecie identyczne mądrości może wypowiadać pop, pastor, szaman, lama czy inny kapłan. 
Ten przydługi wstęp tylko po to aby nadać ekumeniczny wymiar radzie pewnego rabina (czytaj księdza, popa, imana, itd.), do którego zgłosił się lokalny hazardzista. - Rabe, nie wiem co mnie podkusiło, pijany byłem i założyłem się o duże pieniądze, że stojąc na jednej nodze opowiem całą Torę (Biblię, Koran, itd.). Ratuj Rabe, co robić? Może jakieś krótkie streszczenie? 
Rabe nie musiał się długo zastanawiać i odpowiedział - "cała mądrość świętej księgi zawiera się w zdaniu "nie rób innemu, co Tobie niemiło" - cała reszta to nieistotne komentarze". 
To proste zdanie tłumaczy sens wszystkich przykazań obowiązujących w każdej religii. Mieszczą się w nim kamienne tablice i karma.
Jak się do tej zasady ma blokowanie setek pojazdów i tysięcy ludzi w korkach bo ... kochający Boga ale nie  bliźniego udają się w pielgrzymkę aby dać wyraz swojemu umiłowaniu prawdy objawionej?

Jadę drogą nr 50. Od ronda w Górze Kalwarii, przez most i do Karczewa mega korek. Na przedzie auto pilot z napisem "pielgrzymka rowerowa". Za nim pięćdziesiąt rowerzystów, potem 100 aut, potem druga część peletonu - kolejne 30 rowerów, potem znowu 100 aut, potem kilka luźnych grupek maruderów i sekwencja się powtarza. Do tego kolumna aut serwisowych (?) i wreszcie wóz zamykający karawanę pielgrzymów. Wyprzedzić tego nie sposób. Ja miałem podwójne szczęście - jechałem z drugiej strony i mogłem obejrzeć kilka tysięcy sterroryzowanych kierowców i pasażerów, co stało się inspiracją do tego tekstu.
Ich twarze były dalekie od miłości bliźniego. Że Pan Bóg to widział i nie grzmiał ... 
Jakim ludzkim czy boskim prawem organizatorzy tego typu religijnych uniesień - ci wielcy z purpurze i ci mniejsi powiatowi, którzy wytyczyli trasę zabrali tysiącom bliźnich kilka godzin życia? Ktoś jechał na pierwszą randkę, inny do chorych rodziców, jeszcze inny na ważne spotkanie w interesach. Inni po prostu na wakacje po święty spokój. Wszyscy wydali po kilkadziesiąt złotych na benzynę. Nie można było miłości do Pana Boga demonstrować na polnych drogach? 
Lubię rozdział kościoła od państwa. Nie lubię symboli religijnych umieszczanych na siłę w miejscach publicznych wbrew woli mniejszości, która czasem bywa nawet większością ale nie śmie protestować. Ale jeszcze bardziej nie lubię pokazowych akcji Palikota w rodzaju "zdejmowania krzyża". Jego deklarowana i wykrzyczana antyreligijność razi mnie po pierwsze dlatego, że sposób w jaki atakuje on poglądy, wierzenia i światopogląd innych z pewnością jest im niemiły. Po drugie nie wydaje mi się aby od wiszącego krzyża komuś się faktyczna krzywda działa. Jeśli są tacy, którzy potrzebują tego symbolu wszędzie - niech mają, o ile tylko podobne prawo dają innym. Żarty się jednak kończą wtedy gdy ktoś, przekonany, że działa z mandatu Najwyższego każe mi poświęcić kilka godzin życia na tkwienie w bezsensownym korku. Albo zabrania zakupów w określone dni. O istocie religii wyrażonej zasadą " nie czyń drugiemu, co Tobie niemiło" na pewno nie wiedział ksiądz proboszczcz, który umilał życie okolicznym mieszkańcom na warszawskim Ursynowie, a którego instynktownie zilustrował genialny Marek Raczkowski. Nie wiem czy wolno mi zamieścić reprodukcję tego rysunku, ale zaryzykuję.


300 rowerzystów przeżyło uduchowioną wyprawę. Dwa tysiące wk...wionych w korku toczyło pianę z pysków na ten pokaz arogancji i nie liczenia się z ludźmi w imię Miłości Bożej. Jak ulice i mnie na tych ulicach blokuje pan Duda, wk...wia mnie Duda. Jeśli robią to cykliści w imię Pana Jezusa .... a potem są tacy, którzy się dziwią, że Kościół traci autorytet i wiernych. Ja się nie dziwię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz