piątek, 13 marca 2015

Kupa smiechu. Z przewagą kupy.

Wzmożenie moralne w natarciu. Po napiętnowaniu rozpusty posiadania dmuchanych lalek przez redaktora telewizji przyszła pora na odkrycia obyczajowe z kręgów pań do towarzystwa, roboczo nazywanych modelkami. Dynamika dyskusji zapewne poprowadzi do znalezienia poręczniejszej nazwy. Podpowiedzią mogłaby tu być ewolucja kibiców w kominiarkach w kierunku pseudokibiców. Podejmowane próby przyklejenia im łatek bandytów czy po prostu chuliganów nie udały się - zostali pseudokibicami. 

Internetowe publikacje o pseudomodelkach (pamiętajcie, że byłem pierwszy z tą poręczną nazwą) pozwoliły autorytetom obyczajowym w osobach kryształowo moralnych komentatorów na odkrycie rzeczy na niebie i na ziemi , o których im się nie śniło. Po pierwsze poraziło ich zjawisko prostytucji. Czuć w tym poziom i wyrafinowanie, bo tylko ludzie na co dzień latający na niższym pułapie znają najsuchsze z sucharów, w rodzaju zagadek: - Co robią norki aby mieć młode? - To samo co robią młode żeby mieć norki. Redaktor Korwin-Piotrowską zjawisko zakoczyło. Niespodziewana konkurencja dla programu Mamy Cię! zaskoczyła zaskoczonych również tym, że przy odpowiednio dobrej cenie, prawdziwemu fachowcowi można zlecić każde zlecenie a ten (ta) się podejmie.

Moralnie wyższa redaktor wczytała się z wypiekami i czuć między wierszami, że własnie woń pobudziła ją do zajęcia stanowiska. W końcu aby news był newsem musi mieć w sobie zapach nowości. Gdyby bohaterki tej offowej wersji Mamy Cię! ( a właściwie ich agentka zwana przez nieżyczliwych burdelmamą bo to ona prowadziła uzgodnienia techniczne) zatrzymały się w negocjacjach na robieniu loda to byłaby nuda i banał, ale na szczęście pojawiła się nowa jakość. Pierwsze odwiedziny w redtubie bawiąc uczą, że tematów, rubryk i wątków (zwanych przez wzmożonych moralnie - dewiacjami) jest tam tysiąc i ciekawe byłoby dowiedzieć się, które bulwersują na tyle, aby się oburzyć, a które nawet redaktor Korwin-Piotrowskiej spowszedniały na tyle, że szkoda komputer odpalać. Ale widać jako jedyna  w świecie nigdy żadnego pornosa nie widziała.

Moralne wzmożenie w temacie budzi zdziwienie właśnie z powodu, że to odgrzany kotlet, bo to przecież już wszystko było. Ale widać jak ktoś się lubi ucieszyć z nośnego tematu to skorzysta z okazji  - kupa śmiechu ,z przewagą kupy. 

Nie będę się tu specjalnie wyzłośliwiał nad redaktor Korwin-Piotrowską. Przyznaję, że z definicji nie mam specjalnego szacunku dla osób, które zawodowo zajmują się krytykowaniem cudzego życia, ale specjalnych emocji to we mnie nie budzi. Tak się złożyło jednak, że jej komentarz wydał mi się reprezentatywny dla pewnego sposobu myślenia, który dotyka moich - ujmując to patetycznie - wierzeń, zasad i wartości. I na ten temat chciałem się kilka razy zdziwić.

Po pierwsze:
Nie wydaje mi się, aby prywatne, osobiste wybory osób czym się zajmować w życiu, nawet lataniem do Dubaju powinny być przedmiotem niezdrowego zainteresowania.
Autorom prowokacji nie służyły wyższe cele (jak deklarują) , bo gdyby tak było wystarczyłoby wypunktować inicjały - zainteresowane rozpoznałyby się, zamglić zdjęcia i ewentualnie wysłać ostrzeżenie do bohaterek prowokacji, a nawet szerzej - do wszystkich "podejrzanych". Może wtedy uratowaliby kilka owieczek. 

Po drugie:
Redaktorkę najbardziej  zbrzydził zapach. A mnie brzydzi, że komentarze potoczyły się w kierunku ukamieniowania głupich, chciwych, zdemoralizowanych i co tam jeszcze chcecie , ale jednak zagubionych w swoich wyborach życiowych mlodych dziewczyn, podczas gdy przestępcami są pan konsjerż, który (szczwany lis) broń boże nie bierze za stręczycielstwo, a jedynie za ... wynajem autokaru i rezerwację restauracji i ta skromna usługa będzie kosztować jedynie kilkadziesiąt tysi i pani burdelmama, która handluje personelem zgadzając się w imieniu swoich sponsorettes na wszystko -  ale oni jakoś zniknęli z celownika.

Po trzecie:
Ludzie robią gorsze rzeczy niż zgoda na hipotetyczne zachcianki bogatego klienta. Kradną. Sprzedają przyjaciół. Wystawiają dupą do wiatru. Oszukują, doprowadzają innych do bankructw a w konsekwencji nawet do samobójstw. Ale wiadomo, że to są zwykle sprawy bogato zniuansowane i nie działąją tak łatwo na wyobraźnię. Nawet jeżeli kurwa jest kurwą to jej napiętnowanie wydaje mi się płytkie i zbyt łatwe, a na pewno dla kogoś, kto ma ambicje komentowania rzeczywistości jako oceniający i moralizujący publicysta. Każdego zresztą brzydzi co innego. Mnie na przykład polowanie na bogatego męża, a jak nikt fajny się nie trafia to niech będzie niefajny - może być nudny, średni wyglądem i wzrostem byle miał na moje torebki i buty - to się jakoś przemęczę ... Po szejku trzeba się porządnie umyć i wystarczy ... a z "ukochanym" trzeba się męczyć i patrzeć codziennie w lustro ... Pani redaktor może zna takie przypadki?
Autorzy prowokacji pojechali po bandzie pokazując twarze i nazwiska - to takie proste skopać 20-latkę z małego miasta, która przyjechała robić wątpliwą karierę w stolicy z oknem na świat, taki jaki jej się wydaje atrakcyjny. Nie ma łatwiejszego celu. I tu przechodzimy do właściwego tematu mojego zestawu refleksji - galaktycznej hipokryzji oburzonych, bo ...

Po czwarte:
Dlaczego tak potępiać tak elastyczne i w pełni profesjonalne podejście bohaterek do swojej kariery? Że kurwy? No może i kurwy, ale przecież może trochę pobędą tymi kurwami, a potem przestaną? Że żadne z nich modelki? Ooo, przepraszam. Pani redaktor widać nie wie, że obok modelek "tych prawdziwych" co to na wybiegach u Armaniego i na rozkładówkach w Vogue, istnieje kategoria "bikinimodels" czyli takich co to głównie wypinają tyłek, a tytuł modelki przysługuje im dlatego, że czasem udaje im się wziąć udział w płatnej sesji "opony a obok nich ona nago" lub "ona wysmarowana smarem na koparce" nie mówiąc o różnych odmianach ckm. I jak już się jest taką bikini model to może się z czasem zagra w jakimś soft porno? A potem może się uda wyjść za jakiegoś przedsiębiorcę? Na przykład własciciela klubu nocnego? Właściciele klubow nocnych to zazwyczaj święci ludzie i nigdy ( a już na pewno nie mężowi pewnej  słynnej "modelki" co wy wiecie a ja rozumiem) nie zdarza im się organizować żadnycnh baletów, odpoiwadać na pytania kolegów czy nie mają jakichś cennych kontaktów, nie mówiąc o imprezach zamkniętych. Z pewnością wsród gwiazd ckm i światowych bikinimodelek z Miami jest masa porządnych dziewczyn - może trzy. Albo nawet pięć do sześciu. Ale w skali świata to niewiele.   Na pewno jest taką porządną dziewczyną jedna z gwiazd masowej wyobraźni, promowana przez telewizję , od której bierze bez obrzydzenia pieniądze pani redaktor. Pani redaktor pewnie wie, że ta jest z tych "prawdziwych modelek" i "porządnych" bo zainteresowana sama jej to powiedziała. No to jak tej jednej się udało i teraz jest szanowaną koleżanką z pracy pani redaktor to może i tym dać szansę? Może trochę się pokurwią a potem przestaną? W końcu ktoś musi za te kilka lat zasiadać w jury. Jeżeli pani redaktor jest tak rozkochana w prawdzie i w obnażaniu to życzliwie sygnalizuję, że błędy młodości pomagają w zdobywaniu kwalifikacji nie tylko do zasiadania w jury jako "modelka". Można też np. zapowiadać pogodę. Możliwości jest wiele jak podpowiadali dziewczynom do wzięcia kawalerowie. Jestem jednak za tym aby dawać drugą i trzecią szansę - zdarzają się takie, co i matkami zostaną i karierę zrobią i za politykę się wezmą ... I bardzo dobrze, że akurat tych moralnie pobudzeni się już nie czepiają ... ale może ich młodszym koleżankom też by odpuścić? 



Po piąte:
Oprócz zapachu, redaktorkę oburzyło "podszywanie się" pod szlachetny zawód modelki.  Że niby jakim prawem swoim postępowaniem obrażają te prawdziwe. Z tymi prawdziwymi też różnie bywa. Rozczaruję panią redaktor. W latach 90-tych pracowałem z Moskwie. Z tzw. nowymi ruskimi. Na polski - miliarderami. Byłem osobiście świadkiem, jak zamawiali "na kolację" top of the top z okładek Vogue. Przylot z Nowego Yorku i kolacja ze śniadaniem. Cena odpowiadała jakości. Chętne były. Zgoda - jest to rzadsze zjawisko. O rząd wielkości. Ale nie znaczy, że nie występujące. Swoją drogą ciekawe skąd redaktorka czerpie wiedzę na temat prowadzenia się tych "pradziwych" - może od swojej koleżanki z pracy - w końcu to autorytet :)

Po szóste:
Zupełnie nie rozumiem, po co dla zwiększenia efektu moralnego wzmożenia odnosić (oczywiście krytycznie) do wyglądu bohaterek. Akurat w tej dziedzinie pani redaktor zachowuje daleko idącą wstrzemięźliwość w odniesieniu do wielu koleżanek, które ją otaczają w mediach wizualnych, gdzie ingerencja w kacze dzióbki,  gładkie czoła i pierś dumnie podaną do przodu jest normą. Jednym się podoba, innym nie. Jedni lubią kremy inni wolą dżemy. Takie czasy. Ale proszę dla równowagi oburzyć się powtarzalnością kształtu ust swoich koleżanek, wieczną młodością masek pań z "lepszego" towarzystwa to  wtedy i wiarygodność recenzji będzie wyższa. Nie? No właśnie.

Po siódme:
"Modelka" to fajny zawód. Wystarczy sobie napisać na fejsbuku zawód: modelka i już. Pytanie tylko czy jeżeli z równą łatwością ludzie przedstawialiby się jako fizycy jądrowi, bo tak im się wydaje, to czy byliby jako tacy zapraszani do telewizji, gazet i na ścianki. 
Te "modelki" pozostałyby nimi tylko dla siebie i grona pięciuset znajomych na fejsbuju, gdyby nie promowali ich jako takich pani pracodawcy. I to pani nie brzydzi? Nie oburza? Wymieniona z nazwiska Angelika siła wdarła się do telewizji aby udawać, że umie grac na gitarze? Czy ktoś na to wpadł i ją zaprosił? Na te eventy ze ściankami przemycają ją bramkarze? A panowie z agencji fotograficznych robią im zdjęcia za karę? A potem udaje im się te zdjęcia sprzedać, bo przecież z tego żyją? Nie brzydzi Pani, że ktoś robi na siłę gwiazdę z tej czy innej kurwy jak je pani (trafnie) nazywa? Nazywając ją modelką? I jeszcze na tym zarabiając? Przecież to pani pracodawcy wypromowali różne Natalie, Angeliki, Patrycje i Moniki. I nikogo tam u Was nie zdziwiło, że wyglądają za 50.000, mają na sobie tylko za 10.000 (bo to podróby) ale z "bycia modelką" zarobiły w ostatnim roku podatkowym, za zdjęcie na koparce i wśród opon 1500 pln? I nikt nie obejrzał nigdy żadnego profilu fejsbukowego czy instagramowego, z którego średnio intelignetny riserczer powinien wiedzieć już wszystko? Że zdjęcia z wypiątą pupą, wciąż na plaży, na żadnym zdjęciu nie ma mężczyzny bo zapewne podróżują same - albo (ale nie ... to chyba niemożliwe) ten kto zdjęcie zrobił woli się nie pokazywać, a i "modelka" na zdjęciu nie może przecież pokazywać kolejnych narzeczonych - chyba jednak bidulka podróżuje sama .... itd. To, że to nomen omen "świeże mięso"  do znudzenia i wyrzygania zapełnia strony i ekrany, za które pani pracodawcom płacą reklamodawcy też nie oburza? Musiało dopiero kupą zapachnieć? Heloł? 

Na koniec jeszcze anegdota z życia wzięta. Ilustrująca klimat przyzwolenia na zjawisko.

Modna resturacja kilka lat temu. Otwarcie ogródka. Duże wydarzenie towarzyskie, na którym są tzw. wszyscy. Jedni stoją. Ci lepsi siedzą. Duże okrągłe stoły - przy tych centralnie położonych wiodące pary krajowego biznesu. Mężczyźni sukcesu i ich żony. Jeden stolik na osiem osób wolny, ale nie na długo. Pojawia się kolejne gorące nazwisko biznesu.  Z kolegą i ... sześcioma "modelkami". Szczęsliwie rozwiedziony trzy razy więc może pochwalić się swoją pasją do hurtowej ilośći młodych kobiet z dużą ilośćią makijażu i na bardzo wysokich obcasach. - Chwila konsternacji i .... nic. Wyobrażam  sobie, że na podobnym wydarzeniu towarzyskim w Paryżu czy Londynie, damy od stolików obok, jeżeli chciałyby tymi damami pozostać winny wstać, zakomunikować, że - chyba zaszło rtu jakieś nieporozumienie, bo my w tym towarzystwie bawić się nie będziemy, i ... wyjść. Ale nie tutaj. Bo tutaj wciąż wszystkie pieniądze są nowe, a że nie ma innych, każde są dobre. No więc, jeśli te Panie nie wychodzą, pani redaktor z tego powodu uwagi im nie zwraca, to całe wzmożenie moralne wypada słabo.


- Z kogo się śmiejecie? - Z samych siebie się śmiejecie. Gogol.