sobota, 8 listopada 2014

Życie jak w Madrycie

Życie jak w Madrycie.

Dramat z wyższych sfer (czy też jak to mówi bohater popularnego reality "wyższych stref").

Występują: Poseł Hoffman i Stara Hoffmanowa.

Akt I

(Rezydencja urządzona z patriotycznym smakiem - czuć Boga, Honor i Ojczyznę, na ścianach Piłsudski, szabla nad kominkiem, na szafce zdjęcia gospodarza z Prezesem, Papieżem i św. pamięci Prezydentem)

Poseł Hoffman - zadowolony i z lubością ogłada w TVN powtórkę swojego wywiadu.
Wchodzi Stara Hoffmanowa.

Stara Hoffmanowa.
- Może byśmy na jakieś Kanary skoczyli czy inne Szarmelszejk? Kocham tę naszą Ojczyznę, polską jesień kocham, ale ile kochać można ... Adamie?

 Poseł Hoffman.
- Daj mi spokój,wybory za pasem, roboty huk, wywiad za wywiadem ... - o teraz, teraz posłuchaj jak jej dogryzłem, dobrze, co? ... nie mam czasu na żadne wakacje, idź se kup coś do jakiej Zary i nie zawracaj mi głowy. Jeszcze muszę znaleźć czas aby do jakiejś Hiszpanii się kopnąć żeby diet na stukać, z resztą co ja Ci będe tłumaczył - co ty możesz o polityce wiedzieć ... (robi głośniej)

Stara Hoffmanowa.
- Oj misiu nie złość się, no dobrze już niech nie będą te Kanary ale może bym z Tobą do tej Hiszpanii się kopnęła? Porozmawiam z Mariuszami, może byśmy razem?

Poseł Hoffman.
- No może by się i dało, ale to drogo wyjdzie. Chyba, że użyję inżynierii finansowej - co Ty możesz wiedzieć o takich wyrafinowanych technikach .... powiem, że do Madrytu pojedziemy samochodem - nikogo to nie zdziwi, bo wszyscy wiedzą, że to niedaleko i wszyscy do Madrytu na dwa dni samochodami jeżdżą - dadzą mi na benzynę parę tysi, a my tymczasem rajanerem za półfriko i może to się jakoś zbilansuje. Ojczyzna zapłaci bom poseł.

Stara Hoffmanowa.
- Ach ty mój mądralo, zawsze coś wymyślisz ... no ślicznie w tym telewizorze wyglądasz, taki cacany , okrąglutki ... to ja lecę dzwonić do Mariuszów. (odchodzi)

(słychać jak rozmawia przez telefon)

- Halo? Tu Posłowa Hoffmanowa. Z posłową Kamińską. Co? - Słuchaj, głupia ukraińska babo dawaj mi Panią do telefonu .... No cześć kochanieńka ... nie uwierzysz co z moim Adaśką wymyśiłam .... Do Madrytu ... taki mały melanżyk ...  


Akt II

Scena 1
Sklep wolnocłowy na lotnisku.
Poseł Hoffman

- W tym rajanerze nie dają drinków, a jak dają to trzeba bulić jak za zboże, weź może jakieś flaszki kupmy ... ze dwie ... (zastanawia się), albo może ze cztery , w tej Hiszpanii też cholera w euro i drożyzna, a cholera wie czy tam jakie rauty czy cocktaile będą ... lepiej mieć swoje ... 

Stara Hoffmanowa

- To ja kochanie wezmę więcej to i w podróży sobie strzelimy, idę spytać Mariuszów czy wziąć dla nich.

Scena 2
(w samolocie)

Stara Hoffmanowa

- A weż się wypchaj ty hiszpańska krowo. To moja flaszka i se ją będę piła ... Ty nie wiesz kto ja jestem. Posłowa Hoffmanowa jestem. (na boku - co za hiszpańska jędza!) - Ratunku! Święty Janie Mario! Hiszpanie mnie biją!

Akt III

Scena 1 
(rezydencja Hoffmanów - ten sam salon, ale wszędzie porozrzucane gazety)

Poseł Hoffman patrzy się tępo w telewizor i oczom nie wierzy. Na kolanach ma rozłożony FAKT i SUPEREXPRESS. 

Słychać Starą Hoffmanową rozmawiającą przez telefon.
 - Ach mówię Ci co ja się w tej Hiszpanii ubawiłam, a najlepiej to w rajanerze było - tak nawtykałam tej durnej stewardessie, niech chamówa wie, że polska posłowa jestem ... no mówię Ci ....

Poseł Hoffman coraz bardziej tępo .... wreszcie nie wytrzymuje:

- Stara! Staraaaaa! Dawaj mi tu zaraz ....

Wchodzi Stara Hoffmanowa
- Co tam Misiu dają? O , znowu jesteś w telewizji i to z Mariuszem ... drineczka zrobić?

Poseł Hoffman
- Jakiego drineczka stara krowo - mówiłem Ci żebyś tyle nie piła w tym rajanerze, teraz patrz coś narobiła

Stara Hoffmanowa (patrzy ale nie kuma)

- No co ? Misiu... no co?

Poseł Hoffman
- No chyba będę się musiał się od Ciebie odciąć. - Rozwód czy co? - Cholera, katolicki poseł Hoffman jestem , rozwód nie wchodzi w gre ... no nic coś wymyślę. - Ważne aby zwalić na Ciebie. - Idź precz pijaczko, zhańbiłaś moje nazwisko .... 

Stara Hoffmanowa (wybiega z płaczem)

Scena II
(Sejm)

Poseł Hoffman wchodzi do Sejmu, patrzy radośnie w stronę dziennikarzy , odbiera telefon - dzowni Stara Hoffmanowa.

Stara Hoffmanowa (przez telefon)

- Och Misiu, misiu, mam dobrą wiadomość, nie musisz się ze mną rozwodzić, będziemy nadal szczęśliwi .... 

Poseł Hoffman

- Że niby dlaczego? 

Stara Hoffmanowa

- Mówili właśnie w telewizorze, że to moje pijaństwo na pokładzie to małe miki i w ogóle nie ma sprawy i że z tego powodu to już nie musisz się złościć.  Mówią, że jakieś pieniążki co się nie należały sobie wziąłeś  i że tam w tym Madrycie wcale do roboty nie poszedłeś ... no takie głupoty gadają ... jakiej roboty przecież byliśmy tam na wakacjach zamiast Szarmelszejk ... misiu? Misiu kochany? 

Poseł Hoffman (patrzy już nie radośnie w stronę dziennikarzy) i mówi do siebie ...

- I za co ja teraz k...a bez diet te kredyty spłace ....  


Kurtyna ....