poniedziałek, 3 marca 2014

z ostatniej chwili! Putin przegrywa na wszystkich frontach.

 

Aby wyrobić sobie opinię na temat wpływów i potęgi świata zachodniego, które mogłyby być użyte przeciw Rosji, zadzwoniłem do mojego zakonspirowanego kontaktu w NATO.
- Czołgi na ulicach Krymu, okręty kierują rakiety w stronę ukraińskich instalacji wojskowych, Ruscy rozbrajają ukraińskich żołnierzy jak chcą. Czemu Zachód pozostaje bierny?
- Nic bardziej błędnego. Naciskamy na Putina całą mocą i jego sytuacja nie jest do pozazdroszczenia. Widać wyraźnie, że zaczyna gubić się w krzyżowym ogniu naszych działań. - Konkretnie jakich? Mój rozmówca zniżył głos - to są sprawy tajne - wyszeptał. Szczególnie zależy nam na utrzymaniu w tajemnicy strategii nacisku. Będą to kolejne przemyślane kroki, z których każdy będzie logiczną konsekwencją poprzednich. Ale to co już zrobiliśmy do tej pory mówi wszystko o naszej determinacji. - To już coś zrobiliście? - Oczywiśćie. Najpierw wykorzystaliśmy zaawansowane technologie komunikacyjne i prezydent Obama odbył wideorozmowę z Putinem. Jak mówi przysłowie "raz zobaczyć to więcej niż sto razy usłyszeć" i Putin nie może udawać, że nie widział jak Obama wyraźnie pogroził mu palcem. W porównaniu z niegdysiejszymi rozmowami telefonicznymi to o niebo mocniejszy środek nacisku i nie zawahaliśmymsię go użyć. - To imponujące, ale czy to wystarczy? - Nie wystarczy. I dlatego prezydent Obama w odpowiedzi na chaotyczną odpowiedź Putina, że Rosja rezerwuje sobie prawo interwencji w ochronie swoich interesów, z całą mocą podkreślił, że również rezerwuje sobie prawo tak częstego grożenia palcem przez ekran jak będzie tego wymagała sytuacja. Widziałem zapis tej telekonferencji i wiem, że na Putinie zrobiło to duże wrażenie.
- Poślecie tam wojsko? - Nasze wojska już są tam gdzie być powinny i Putin zdaje sobie sprawę z tego, że jeżeli zechce posunąć się chociażby o kolejne 1200 km lądem lub 600 km morzem to napotka na formacje naszych sojuszników w Polsce i Turcji i to skutecznie powstrzymuje jego zakusy. Z resztą w dzisiejszych czasach mamy dużo skuteczniejsze środki nacisku, głównie gospodarczego i na nich się skupimy. 
- Czyli sankcje gospodarcze! Konkretnie jakie? - Po pierwsze namawiamy kraje członkowskie do zaprzestania importu wódki rosyjskiej. Po drugie rozmawiamy z producentami filmowymi, aby w kolejnym odcinku Bonda, agent nie zamawial już rosyjskiego kawioru z jesiotra i zadowolił się norweskim ersatzem z ryb łososiowatych. To na początek, ale myślimy o kolejnych krokach. Gdyby sankcje nałożone na kawior nie wystarczyły, pomyślimy o produktach pierwszej potrzeby. Mamy tu pewne pozytywne doświadczenia, z czasów kiedy podczas wojny w Iraku amerykańskie restauracje wykreśliły z menu french fries, zastępując je liberty fries. Putin z pewnością pamięta, że Francja do tej pory liże rany po tej zdecydowanej akcji. - Zalecicie wstrzymanie importu ropy i gazu? - Poważnie rozważamy ten krok, ale decyzję podejmiemy dopiero po analizach ekspertów. Niewykluczone, że gwałtowne wstrzymanie importu ropy mogłoby doporowadzić do załamania produkcji świec, które zalecamy wystawiać w oknach jako moralną formę nacisku, z którego rezygować nie chcemy, a jak wiadomo świece robi się z ropy naftowej. To z resztą pokazuje zagubienia Putina, który jest skazany na porażkę. Wysyłając nam ropę de facto wspiera ruchy moralnego protestu - mój rozmówca wydawał  się być zadowolony z tego sprytnego rozwiązania.
- To wszystko ? - Ależ skąd! Wdrażamy program sankcji w całych branżach przemysłu. Zaczęliśmy od przemysłu filmowego, z którym Putin musi się liczyć. Amerykańskie  kino akcji to ważna część repertuaru rosyjskich kin i telewizji i Rosja nie może pozwolić sobie na konflikty na tym polu. Mocne słowa naszych aktorów, które padły podczas gali Oskarów wyraźnie podkopały morale rosyjskich wojsk. Niewykluczone, że pójdziemy za ciosem i poprosimy ulubieńców rosyjskiej widowni Stevena Seagala i Chucka Norrisa aby wzięli udział w kolejnej telekonferencji Obamy z Putinem i również pogrozili mu palcem a nawet uderzyli na wizji pięścią w stół.
- Czy należy spodziewać się zaczepnych działań ofensywnych? - Ależ one już trwają - oburzył się mój kontakt. - Jesteśmy obecnie w fazie ofensywy dezinformacyjnej, która jest wojną agentów wpływu namierzoną na dezinformację przeciwnika i mamy już pierwsze sukcesy. Putin wydaje rozkazy militarnych działań swoim wojskom, które te wykonują, mało tego, może to sobie potem wyczytać w meldunkach a nawet zobaczyć w telewizji jak jego okręty blokują, uzbrojeni po zęby komandosi zajmują, czołgi kręcą lufami a transportery dowożą posiłki a tymczasem my na konferencjach polityków i w mediach wciąż zadajemy pytanie czy użyje wojska i naradzamy się co zrobimy gdyby użył. Dla Putina musi to być cios i prestiżowa porażka, że żadne z jego działań zbrojnych nie zasłużyło sobie na taką nazwę. Co innego robi a co innego słyszy od nas i musi być kompletnie zagubiony. Nic dziwnego, że idzie dalej od porażki do porażki. To zagubienie doskonale dostrzegła kanclerz Merkel, która zauważyła, że Putin już jest jakby "oderwany od rzeczywistości". Sam się przecież nie oderwał - to wynik naszej ofensywy. 
- Co jeszcze może zrobić świat zachodni? Do zrobienia jest wiele. Obecnie pracujemy nad minami naszych polityków, ktorzy korzystają z porad doradców wizerunkowych i intensywnie ćwiczą eskalację wariantów. Od miny "troska", poprzez "poważne zaniepokojenie" do "oburzenia".  Z ciekawymi propozycjami wychodzą nasi sojusznicy. Francja na przykład zagroziła odcięciem rosyjskich oligarchów od Lazurowego Wybrzeża a nawet (sezon zimowy wciąż trwa) od Courchevel. Putin dwa razy się zastanowi zanim zdecyduje się zrezygnować z Saint Tropez na rzecz Sewastopolu. Francuzi są w tej sprawie bardzo pryncypialni i stawiają rzecz jasno - żadnej żonie, córce ani kochance Putina czy jego dworzan nie zostanie sprzedana więcej niż jedna torebka Louis Vuitton, jedna para butów Louboutin i jedna chustka Hermes. Mają z resztą w tej sprawie duże doświadczenie, bo jak wiadomo, córki, żony i kochanki dyktatorów arabskich i afrykańskich nigdy nie mogły lczyć na pobłażliwość w tej kwestii. 
- To faktycznie dużo. Co z naciskami dyplomatycznymi? Podobno w 1994 roku Anglia i USA razem z Rosją zagwarantowały Ukrainie bezpieczeństwo w zamian za rezygnację z broni jądrowej. Jak zamierzacie wypełnić to zobowiązanie? - Dziękuję za to pytanie, bo ta sytuacja najlepiej pokazuje naszą determinację. Nie spoczniemy póki tego zobowiązania nie wypełnimy. Już kiedyś w Jałcie czyli na Krymie, w podobnym składzie umówiliśmy się  z Rosjanami, że wspólnie gwarantujemy przeprowadzenie w Polsce, Cechoslowacji i jeszcze kilku krajach wolnych wyborów i już po 40 latach to się stało. Słowo jest słowo. Jesteśmy również w stałym kontakcie z dyplomacją watykańską. Wiemy, że Ojciec Święty już się modli za pokój na Ukrainie ale nasi wysłannicy próbują nakłonić Jego Świętobliwość aby modlił się jeszcze mocniej i wydaje się, że w tym zakresie są spore rezerwy. 
- Dziękuję, bardzo mnie Pan uspokoił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz