piątek, 21 marca 2014

Ile mozna straszyć tym ruskim ?


Były sobie na Słowiańszczyźnie narody wielkie, silniejsze i lepiej od innych zorganizowane, których siła, kultura i sława promieniowała na inne pomniejsze, które cierpliwie czekały na swoją kolej. Tym sposobem wiele narodów ma do czego nawiązywać w historii. Swoje pięć minut mieli i Wielkomorawianie, których potomkami mienią się Czesi, i Ruś Kijowska, która musi obskoczyć co najmniej trzy narody: Ukrainę, Rosję i po części Białoruś, która ma do tego ten komfort, że zgodnie z demograficzną prawdą (każdy wybiera sobie taką prawdę jaka mu pasuje) potężna niesłowiańska Litwa, była słowiańska jak najbardziej - czytaj: białoruska, dawną chwała zyją i Bułgarzy i Serbowie, ale prawdą jest, że w historii Słowiańszczyzny dwa narody osiągnęły w czasach swojej dominacji pozycję wyjątkową. Polska, która była regionalnym mocarstwem przez lat czterysta bez mała i ... Rosja, która pałeczkę pierszeństwa Polsce wytrąciła z ręki aby ją potem podnieść i sobie zabrać. 

Jak to się stało, że Polacy dali dupy jest przedmiotem wielu opracowań. Nie zmienia to jednak faktu, że o ile pierwsze kilkaset lat sąsiedztwa to wyraźna przewaga Najjaśniejszej (Rzeczpospolitej) to od 350 lat pomimo chwilowych potknięć i porażek to Święta Matuszka (Rassija) jest tą silniejszą siostrą. Oprócz miliona zalet, mają Polacy tę wadę, że pomimo upływu lat nijak przetrawić tej okoliczności nie mogą. Wydaje się, że innym niegdysiejszym potęgom łatwiej przychodzi oswojenie się ze zmianami w układzie sił. Normalny, zdrowy Hiszpan nie opowiada przy stole o glorii czasów Izabeli Aragońskiej, Anglik już dawno wybaczył Amerykanom, że teraz to z ich angielszczyzną liczy się świat, uwiędły Le Grandeur nie spędza już snu z powiek Francuzom. Mało tego, wszyscy umieli sobie nawet ułożyć skomplikowane relacje z sąsiadami, ale nie my. 

Zdumiewa hipokryzja Polaków, którzy w swojej ocenie czynią zarzut Rosji z jej niemoralnej polityki, zbrodniczych czynów, imperializmu, itd. Nie bez powodu nasz wieszcz Sienkiewicz do życia Kalego powołał. Czym jak nie imperialną była polityka Jagiellonów? W skali mikro (ładne mi mikro na 1.200.000 km2) i makro: panowania jednocześnie w kilku królestwach.  


Obowiązkowa wrogość do Rosji eliminuje logikę z myślenia o historii i polityce. Lwowa i Wilna żal, ale ogólnie rozsądni ludzie są zgodni, że obecna formuła Rzeczpospolitej, bez konfliktów narodowościowych z Ukraińcami i Białorusami, bez sporów granicznych z Litwą, z ziemiami zachodnimi, które nie mają uroku kresów, ale w momencie ich przekazania Polsce miały za to drogi, koleje, porty, nowoczesne miasta i szereg innych zalet, sprawdziła się nieźle. Skąd się to wszystko nagle wzięło i jak to się porobiło nie wie nikt. To znaczy fakty są bezdyskusyjne, ale tym gorzej dla faktów. To, że wujaszek Stalin, co usta słodsze miał od malin uparł się i wytargował dla komunistycznej, okupowanej, zniewolonej, ale jednak Polski, od mających nas totalnie w dupie anglosasów, kawałek Prus przez głowę prawdziwych Polaków przejść nie może. Oczywiście, że nie robił tego z życzliwości, ani "dla" Polski. Ale to bez znaczenia. 

W polityce liczą się fakty a nie intencje. Los wschodniej granicy został rozstrzygnięty faktycznie 17 września 1939 roku, a i tutaj prawdziwy Polak pozostaje w mylnym błędzie, przypisując wyłączną zasługę w wytyczeniu  tej granicy marzeń towarzyszowi Stalinowi. Świat zachodni już od ponad 100 lat przyjmował za oczywistą taką właśnie wschodnią granicę polskości, obojętnie dla jak i czy wkrzeszonej ojczyzny Polaków. Ani Napoleonowi konstytuującemu Księstwo Warszawskie, ani Niemcom, Anglikom, Austriakom i ... oczywiście Rosjanom tańczącym w Wiedniu 1815 roku, ani zachodnim dyplomatom, których myśl odwzorował na mapie niejaki Lord Curzon nie przyszło do głowy aby Polska mogła sięgać za Bug. Przyjmowali oni wszyscy, że ewentualne wskrzeszenie Polski należy ograniczyć do (używając języka epoki kolonialnej) metropolii, podczas gdy "kolonie" w postaci nabytych ziem wschodnich już się Polakom nie przydadzą. Wybrzydzać można i należy, że Sowieci zabrali nam pół kraju, ale przypisywać im autorstwo tej koncepji to przesada. Proponuąc, a w zasadzie upierając się, że wschodnia granica Polski będzie na Bugu i ani kroku dalej, miał na to zupełną zgodę i zrozumienie szlachetnych, zachodnich rozmówców. Natomiast oddając ze swojej strefy okupacyjnej Niemiec, z której potem uczynił NRD ponad 1/3 aby powiększyć okrojona do kadłubka Polskę, czynić tak nie musiał. Po co to zrobił, dlaczego, itd. nie ma dzisiaj żadnego znaczenia, liczy się tylko tak zawstydzająca, że aż nie do wyartykułowania przez prawdziwego Polaka okoliczność - zachodnią granicę podarowali nam Sowieci. Jakby tej obrazy było mało, nie kto inny a Sowieci, byli JEDYNYM gwarantem tej granicy przez kolejne 45 lat, aż do momentu, w którym zmieniona Europa potrafiła pomóc w porozumieniu z nowymi, silnymi, zjednoczonymi Niemcami, i nie kto inny ale znowu ci sami Sowieci uparli się podczas rozmów zjednoczeniowych, że zachodnie granice Niemiec muszą zostać potwierdzone w kształcie poczdamskim - nie dla nas to robili, ale my skorzystaliśmy. 
Taka ironia losu - ostatnie 70 lat pokoju i 25 lat życia w wolnym kraju, w bezpiecznych, niezagrożonych granicach, bez konfliktów etnicznych zawdzięczamy również (jakbyśmy tego bardzo nie chcieli u nie umieli przyznać) również Rosji, której wpływ na kształt naszych granic był zasadniczy. 



Ciekawa jest refleksja na temat jednoznacznego utożsamiania się Rosji ze słowiańszczyzną (co chyba naturalne i psychicznie zdrowe) i konsekwentnego odżegnywania się od tejże przez Polskę (co dowodzi raczej aberracji umysłowej). Polak jak wiadomo, "czuje się" bliższy Francuzom i Anglikom, aniżeli jakimś tam pepikom, pastuchom z Bułgarii i Bałkanów, nie mówiąc już o Bolszewii. Chociaż podobno, jak by się nie odwrócić - dupa zawsze z tyłu, Polak od kilkuset lat upierał się, że on z tym Towarzystwem nie ma nic wspólnego. To piękny przykład strzelania sobie w kolano przez nasz dzielny Naród. "Słowiańskość" Rosji opłaciła się jej do dzisiaj. W starciu z Turczynem  i Niemcem, Rosję postrzegali jak siostrę i obrończynię Bułgarzy, Serbowie, ba - Czesi nawet. Rosja nawet nie musiała wiele robić, wystarczy, że oglaszała wszem i wobec, że "kocha" sowich braci Słowian i ich w biedzie "nie opuści". To wystarczało, aby ją tam kochano. Polska natomiast ze swoją pańską wyniosłością i szpanerską "zachodniością" budziła politowanie i wzruszenie ramion. Swoją drogą szlagier "My Słowianki" to jakiś ewenement - od lat, a w zasadzie od nigdy nie widziałem w Polsce mody na bycie Słowianką. My, Słowianie - to mogą śpiewać Czesi (ich pieśń narodowa), w każdym powiatowym mieście w Czechach jest hotel Slovan, ale nie u nas. U nas bycie Słowianinem to obciach. Czy Polska dobrze na tym wyszla ? Hmmm ..... 


Historia stosunków w trójkącie Polska Rosja Ukraina przypomina, że Rosja długo i cierpliwie pracowała nad odciągnięciem Ukrainy od Polski. Teraz modnie jest wymądrzać się, że Rosja bez Ukrainy już nie może być mocarstwem. Dla XVII wiecznej Polski okazało się podobnie. Polska bez Ukrainy przestała być mocarstwem a raptem 70 lat po sojuszu Kozaków z Moskwą mocarstwem stała się Rosja. Najciekawszy jest jednak wątek dyplomatycznych i propagandowych starań Moskwy aby do skłócenia Ukrainy z Polską doszło. Kłócili się Kozak z Lachem a zyskał na tym Moskal. 
Dokładnie tak samo mają się sprawy teraz. Komuś zależy aby kogoś skłócić. Rosja bez Ukrainy nie może być mocarstwem? Być może. Ale jaką potęgą gospodarczą, polityczną i militarną mogłyby stać się pogodzone i dogadane ze sobą Rosja i … Polska? Niech się Polska wiecznie boczy na Rosję, wiecznie jej ubliża, wiecznie wyciąga waśnie sprzed kilkudziesięciu i kilkuset lat. Tymczasem my Francuzi będziemy Rosji budować statki. Jaki piękny przykład przyniósł rozwój wypadków na Krymie. Zatopiony przez Rosjan stary krążownik Oczakow był zbudowany w … Polsce. Polska już nie buduje statków Rosji, robią to inni. Niech użyteczni idioci, wiecznie gotowi ujadać na Rosję stoją na straży aby do zgody nie doszło. Tymczasem my duńscy farmerzy będziemy sprzedawać ruskiemu mięso. Kiedyś w Rosji zagraniczna firma budowlana znaczyło firma z Polski. Budimexy, Instalexporty i inne polskie firmy budowały w Rosji drogi, rurociągi, koleje … Na szczęście dla „prawdziwych patriotów” to se ne vrati . Teraz buduje kto inny. Trochę z Turcji. Ale też z „naszej” Europy. Co by tu jeszcze spieprzyć panowie, co by tu jeszcze …
Im mniej Polski w Rosji tym lepiej dla tych , którzy chcą tam być. Ukraina i Krym dostarczyła wygodnego pretekstu, aby Polska znów najgłośniej ujadała. Już było nieźle, już byliśmy w ogródku, już relacje szły w zbyt dobrym kierunku. Tymczasem na zachodzie, tak „zachwyconym” polską niezłomnością zaczynają padać niewygodne pytania. O to czy ten podły Putin nie ma trochę racji, kiedy mówi, że w Kijowie w rządach bierze udział skrajna prawica, którą może i na wyrost , ale niewielki nazywa pieszczotliwie faszystami? Za chwilę zrobi się głupio bo ukraiński król okaże się może nie nagi, ale w lekkim negliżu. Swoboda i Prawy Sektor to nie tylko prawicowe i nacjonalistyczne bydlaki, ale również jawni wrogowie polskości. Konflikty o cmentarz Orląt? To było małe miki w porównaniu z tym co teraz urządzą. Ja rozumiem, że „prawdziwy Polak” musi nienawidzić  ruskich, ale … nasze nagłe oficjalne rzadowe uwielbienie dla Ukraincow przypomina czasy 1968 roku kiedy podczas hecy antyzydowskiej i poparcia przez kraje tzw obozu socjalistycznego arabów w wojnie z Izraelem, Antoni Słonimski na słowa Gomółki , ze polscy Zydzi musza sie zdecydowac, ktorej ojczyznie slużą powiedział: Ja rozumiem, ze mamy miec tylko jedną Ojczyznę ale dlaczego to ma być Egipt? Skąd nagle mamy akurat kochać Banderowców? 
Pół roku temu Ukraina była jasno i wyraźnie w strefie wpływów Rosji. I nikomu to nie przeszkadzało. Teraz Rosja próbuje coś sobie z tych wpływów uratować, bo już całości chyba nie da rady i jest to cassus belli. To pół roku temu nie było powodu aby iść z nimi na wojnę a teraz jest?
Putin wujaszek samo zło? Być może. Ale na razie innego nie będzie. Sąsiadów się nie wybiera. Są jacy są. Można z tym zrobić co się da i wyciągnąć maksimum korzyści możliwych do osiągnięcia w danym momencie. Można też mieć z tego tytułu same kłopoty. Dla zasady aby ruskiemu zagrać no nosie. Samo zło. No może jednak nie samo? W 1989 odpuścili. Polską granicę z Niemcami w traktacie zjednoczeniowym poparli. Wojska grzecznie z Polski wyprowadzili. Do Katynia się przyznali a Putin przełknął żabę i przeprosił. Nie zdarzyło się ani razu aby gaz czy ropę zakręcili. Obroty handlowe z roku na rok rosną. Nasi przedsiębiorcy sprzedają tam coraz więcej. Bilans się poprawia. Dosyć tego dobrego. Po kilku miesiącach tupania Zachód odpuści. Krym zostanie tak czy owak zalegitymizowany. Ukraina będzie bardziej niezależna od Rosji niż Putin by chciał ale mniej niż sama być sobie tego życzyła. Nam miłość do młodej ukraińskiej  demokracji osłabnie, bo sami Ukraińcy skonstatują, że od manifestowania trzeba wrócić do roboty, a pieniędzy nie ma, chyba, że te „dane” przez Zachód lub Rosję i wszystko okaże się mniej szlachetne. Ale ruski zapamięta, kto mu naubliżał najmocniej. Pamiętacie historię o dwóch takich, którzy idąc dróżką zobaczyli leżące gówno? Antek, założę się o pięć stów, że ty tego gówna nie zjesz – mówi jeden. – Jak nie zjem? Za pięć stów? Jasne , że zjem. I zjadł. Józek mu pięć stów wypłacił. Nazajutrz idą znowu a tu gówno leży. Antek pyta – A ty Józek to gówno zjesz za pięć stów? – A jakbym miał nie zjeść- honornie odpowiada Józek. I zjadł. I pięć stów dostał. Kiedy następnego dnia idąc razem zobaczyli kolejne gówno zadumali się. – Coś mi się Józek wydaje, żeśmy te gówna za darmo zjedli. Smakowalo ? Nie? No właśnie. To się dziwię.

1 komentarz: