poniedziałek, 18 listopada 2013

Minister Nowak w pętli czasu ...

Sprawa ministra Nowaka jest rozwojowa. Rozrywka jakiej nam dostarcza każe nam spojrzeć przychylniej na jej bohatera. Nie ulega wątpliwości, że minister Nowak jest ofiarą coraz bardziej otaczającej go rzeczywistości. W poprzednich odcinkach a. zapomniał, że wzbogacił się o luksusowy sikor w trakcie urzędowania o czym zapominać nie powinien, b. zapewnił, że przedmiotowy przejaw luksusu otrzymał w prezencie od żony (i teściów), c. przyznał się do drobnej słabostki, bo któż jest wolny od wad, ot lubi z kolegami powymieniać się na zegarki ... Dzyń, dzyń ... Rysiek? Tu Sławek. Rysiu, nie pożyczyłbyś mi tego Hublota na gumowym pasku, bo chcę włożyć gumaki do otwarcia obwodnicy i to jakoś by mi konweniowało, wiesz tu guma i tu guma. Jak chcesz to ja Ci pożyczę złotego Rolexa, będziesz szałowo wyglądać w tych butach ze złotą klamerką, itd. Takie tam męskie pogaduchy. Wreszcie d. dał wyraz swojemu obrzydzeniu do luksusu zaopatrując się w czasomierzy łudząco podobny do oryginalnego ale za to sto razy tańszy no i Chiński. Niska wartość chińskiego zegarka wyklucza wątek korupcyjny. To z pewnością nie Chińczycy obdarowali ministra zegarkiem marki Dosia-skoro-nie-widać-różnicy-to-po-co-przepłacać. Nosić podarek od żony (i teściów) proszę bardzo. Można od biedy pożyczyć od kolegi, ale jak już za własne to góra za sześć paczek. Skromny człowiek, który nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Najnowsze doniesienia.

1. Okazuje się, że informacja: zegarek dostalem od żony (i teściów) na urodziny wymagała doprecyzowania. Obdarowany dostał od żony (i teściów) nie zegarek a gotówkę na zakup zegarka. Nie od samej żony, bo być może jej aktualne dochody lub co gorsza ich brak, mogłyby zupełnie niepotrzebnie prowokować pytania ze strony służb dociekliwych zawodowo skąd akurat żona wzięła na kosztowny drobiazg. Teściowie są zawsze bezpieczni. Ile by mizernej renty nie mieli, nikt nie będzie kontestował, że przez całe życie mogli do cholery odłożyć na zegarek dla zięcia. 
2. Wścibski prokurator mógłby domagać się wyciągów bankowych, z których wynikałoby kiedy i jak żona (i teściowie) przekazali ministrowi miły prezent w postaci zawsze poręcznej gotówki. Ale tu nasz bohater pokazał, że nie gapa. Takich wyciągów może nie być bo przecież jasno i wiarygodnie idzie wytłumaczyć, że teściowie, jako ludzie starej daty lubią gotówkę trzymać w bieliźniarce i tam gromadzili oszczędności aby w krytycznym momencie wyjąć je i obdarować nimi zięcia. Mucha i nie siada. Nawet poseł Hofman nie będzie tej muchy odganiał, bo wie, że nie każdy musi mieć konto w banku. W Pisie  Cash is the King więc wersja ministra jest żelazna.
3. Nie mogę się doczekać dalszych szcegółów operacji  obdarowywaia. To, że dostał gotówką to jasno wynika z pkt. 2. Ale czy to była jedna koperta? Czy osobna od żony? Ile dała żona a ile teściowie? No i najważniejsze. Skąd wiedzieli ile dać? Poszli i sprawdzili ile zegarek marzeń ministra kosztuje i wyplacilli dokładnie co do zeta? Czy może powiedzieli - Sławku, kup sobie co tam chcesz w przedziale od do, a my Ci potem oddamy? Albo dali więcej z nadzieją na "dostanie reszty"? Albo za mało i minister musiał z ministialnej pensyjki dopłacić? Wiele pytań ciśnie się na usta, ale ufam, że na wszytskie dostaniemy odpowiedź.
4. Dostając od żony (i teściów) gotówkę na prezent minister, okazuje się być w dużym kłopocie. Otóż dopada go częsta wśród prawdziwych mężczyzn przypadłość - nie umie robić zakupów. Wszyscy to znamy, kiedy dzwonimy do żony pytając "jakie to mleko dla bobasa ma być?" albo "jakie te podpaski chciałaś?". Niektórzy nawet przeżyli stres natknięcia się przez żonę na przygotowany specjalnie dla niej prezent w postaci bielizny erotycznej nr 36 podczas gdy małżonka nosi 44 - wszystko z powodu tej banalnej przypadłości - wielu prawdziwych mężczyzn nie umie robić zakupów. W przypadku ministra nawet męskiego zegarka nie umie. Taka sytuacja. Na szczęście od czego ma się przyjaciół. Minister Nowak zwraca się do przyjaciela z przyjacielską prośbą o przyjacielską przysługę. Weź się kopnij do jakiegoś sklepu i kup mi bracie zegarek, bo ja to taki skołowany jestem, że nie wiem czy to w żelaznym, czy na nabiale, no kurde nie wiem. I przyjaciel poszedł.
5. Podobne jak przy żonie (i teściach) tylko odwrotne pytania rodzą się same. Czy przyjaciel kupił dowolny zegarek? Czy minister powiedział mu jaki kupić? Czy minister dał mu kasę na zakupy? Odliczoną? Czy z górką? A może przyjaciel musiał dołożyć ze swoich? A może było tak, że przyjaciel wyłożył swoje czyli technicznie pożyczył ministrowi? Czy tę poźyczkę zgłosili w urzędzie skarbowym? Minister mu oddał? Wierzę, że i na te pytania dostaniemy precyzyjne odpowiedzi.

Trochę wpółczuję ministrowi, że los pozbawił go frajdy dostania zegarka. Sam kiedyś dostalem i wiem jak to fajnie. Niespodzianka, eleganckie etui, moment wręczania ... A tu koperta z kasą, albo może nie daj Boże zwitek owinięty gumką. Łaska boska jeżeli mu jeszcze w dwusetkach dali. Potem też nie lepiej. Każdy chciałby wejść dziarskim krokiem do jubilera, rzucić na ladę kasę i sobie kazać. Ale ministrowi nie dane było nawet to. Szkoda chłopa. Po ludzku szkoda. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz