poniedziałek, 19 stycznia 2015

Nie będzie Szwajcar pluł nam w twarz

W Polsce dobrym, szlachetnym i godnym troski, opieki i współczucia może być tylko ubogi. Najlepiej doświadczony przez los chorobami swoimi i bliskich. Dobrze też jeżeli pokończy pseudostudia na powiatowej uczelni a potem trwa w uporze, że nie po to kończył "studia" aby pójść do roboty jako kelner i to 30 km od domu. Pochyli się nad nim Elżbieta Jaworowicz. Powspółczuje FAKT. Pokażą w Uwadze!
Taki, który coś ma jest podejrzany z klucza. Bo już samo chcenie mania jest be. Jak ma to wiadomo, że się nakradł. I nie chce się podzielić. A powinien. Jak chce mieszkać w widnym, czystym i na swoim to od razu się zdradza, że dorobkiewicz, oportunista i leming. Aż się prosi aby los dał mu po łapach. Pan Bóg nierychliwy ale sprawiedliwy. Wreszcie się tym bogaczom dostało. Na szarańcze w naszym klimacie nie ma co liczyć. Ziemia się nie trzęsie. Pożary straż pogasi, z resztą beton się nie pali. Ale Pan Bóg umiał znaleźć bicz na bogatego co to grubszy od wielbłąda i się  przez ucho igielne nie przeciśnie. Plaga 2015 ma na imię frank szwajcarski. 
Zdrowa większość ma używanie. Wreszcie przyszła kryska na 600 tysi Matysków. Bo, że to bogacze to wiadomo. Zamiast skromnie żyć w tych swoich Radomskach i Włoszczowych, pracować na poczcie za 1200, do metropolii im się zachcialo, kariery robić, dostać robotę za 3500, wejść w związek z drugą połówką, co też 3500 wyrabia i wspólnie pazerni tacy uradzili, że kredyt se wezmą. Hipoteczny. Na mieszkanie. Bo z każdego telewizora im mówili coby brać. Billboardy uśmiechały się po szwajcarsku. To se głupki nabrali tych kredytów. No to mają. I dobrze. Głupki bo wiadomo, że leming jest głupi chociaż nie wiadomo dlaczego - bogaty. Mądrzy siedzą na bezrobociu we Włoszczowej. A głupi się dorabiają w metropolii. Taka sytuacja. 
Teraz okazuje się, że to byli spekulanci walutowi. Mogli jak na Polaka przystało wziąć w peelenach, ale nie. Zaszpanować się zachciało, że tacy światowi. No to sami se winni. I hejt pooooooooszedł. A nie wiedziały, że się bierze w piniendzach co się zarabia a nie w obcych jakichś (teraz im serwują poobiednią musztardę telewizyjni "ekonomiści")?
Tymczasem było trochę inaczej. Po sobie wiem jak było. Nawet mogę to ująć w udramatyzowanej formie jednoaktówki. 
Miejsce akcji: Bank w stolicy. Rok 1999.
Ja
- Puk, puk. Dzień dobry, poproszę kredyt na biznes. 
Oni
- Na biznes nie dajemy. 
Ja
- A na co dajecie?
Oni
- Możemy dać taki co się będzie nazywać hipoteczny, a na co se Pan wyda to nas nie interesuje, byle zabezpieczyć go na domu. Bieresz Pan?
Ja
- No dobra, weznę. Potrzebuję tyle a tyle peelenów.
Oni
- Peelenów nie dajemy bo nie masz Pan zdolności.
Ja 
- To co kurde, mówicie, że dajecie a tera co?
Oni 
- W cehaefach możemy dać. Na cehaefy masz Pan zdolność. Taka sytuacja.
Ja
- Eee, no nie wiem, bo ja się na tych cehaefach słabo znam.
Oni
- Wóz albo przewóz. To bieresz Pan czy nie?

No to wzionem. A teraz mi mówią, że sam tak chciałem zostać Szwajcarem. 
Oglądam tych biednych górników, zielonogórskich lekarzy, postputinowskich sadowników - wszyscy chcą aby im Państwo pomagało. Ja też bym chciał. Ale przecież wiem, że nie pomoże. Bo jeszcze się nie zdarzyło aby pomogło. Nie mnie. Ja już i tak przywykłem, że wyręczam Państwo jak umiem. Dzieci w prywatnej szkole. Do lekarza za pieniądze. Publicznym transportem rzadko. Itd. Jak w starym dowcipie, gdzie jeden mówi drugiemu - najgorzej to mamy my, średniaki. - a czemu tak? - a temu, że jak drożeje koniak to biednych to nie dotyka, bo i tak koniaku nie pili, a bogatych też nie bo nigdy nie pytali ile kosztuje. - a my średniaki to zawsze po dupie dostajemy ... Więc niech mi nie pomaga, ale przynajmniej niech mi nie opowiada bzdur, że byłem ryzykantem, spekulantem i sam jestem winien temu, że teraz mam płacić za swoje szwajcarskie ekstrawagancje. To ja się pytam czy aby na pewno sam podejmowałem decyzje? A państwo nie ma żadnej odpowiedzialności za warunki makroekonomiczne , w których przychodzi nam podejmować decyzje? To ja jestem odpowiedzialny za to, że politykę kredytową w 1999 (jak i teraz) ustalało ... państwo bo a. NBP ustala stopy procentowe, b. państwo określa poziom obowiązkowych rezerw banków, c. premier i ministrowie mają zajmować się poziomem inflacji, itd. ....?


Na lekki rzyg się zbiera gdy poczytać te populistyczne wypociny. I nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. Totalny analfabetyzm ekonomiczny. Od hejterów nie wymagam. Od polityków z bożej łaski też już nie. Ale jak słyszę etycznego, moralnego i świętego Balcerowicza, że pomoc dla hipotecznych frankowców bylaby niemoralna, nieetyczna i że ogólnie grzech to uszom nie wierzę. 
Widać panu Balcerowiczowi nikt nie powiedział, że kredytobiorcy hipoteczni to ludzie specjalnej troski, to motor gospodarki i to kotwica jej bezpieczeństwa ... Nie do wiary, że taki mądry czlowiek może być taki głupi - w razie co to nie związany z tekstem cytat z Nikodema Dyzmy, do którego w te słowa zwróciła się hrabina Koniecpolska. 
Ale jak nie wie to wytłumaczę ... Pokazuję i objaśniam. 

Ci chciwi, chytrzy spekulanci biorąc kredyty (nieważne w jakiej walucie - wzięli w takiej jakiej dawali) działając oczywiście w swoim interesie a nie z miłości do Ojczyzny, nawet mogli nie wiedzieć, że są dla tej Ojczyzny kołem zamachowym gospodarki. Bo budownictwo ciągnie wszystko a parametr tak zwanego housingu, czyli odsetek rodzin posiadających własne mieszkania to wszędzie w świecie wskaźnik rozwoju i bezpieczeństwa ekonomicznego społeczeństw. Co się bowiem , moje hejterskie, populistyczne analfabety ekonomiczne stało z tymi kredytami? Nie zostały wydane na wczasy w Cancun, ani na szwajcarskie zegarki, ani na kreacje Diora kupowane w Paryżu. Ci podli "bogacze" co to mają po 3500 a nie 1200, a już nie daj Boże powyżej 10 tysi i to już wystarczy aby ich nie lubić wydali każdego franka w Polsce. Zapłacili murarzom, którzy dzięki temu mieli robotę, kupili cement i dachówki, dzięki czemu inni też mieli robotę, produkcja cementu jest bardzo energochłonna więc z tego kredytu pensje dostali też górnicy, zapłaclil notariuszom, kupili działki, kupili meble, pralki i lodówki i od wszytkiego zapłacili VAT, itd.
To doprawdy niesamowite, że nikt nie mówi o tym, że ci ludzie podejmując ryzyko kredytowe, które w najlepszej wierze ocenili jako możliwe do udżwignięcia, wpompowali w gospodarkę miliardy, które dały pracę i chleb milionom ludzi od razu, a teraz mieszkając w tych wyśmiewanych, lemingowych osiedlach dalej kręcą gospodarkę bo płacą podatki od nieruchomości, rachunki za prąd, wyposażają je - jednym słowem zasilają budżet.

Zgrzyt zębów powoduje też troska o banki. Wrażliwcom wracają pytania o moralność rozwiązań w rodzaju - a dlaczego tym oddać albo pomóc? A dlaczego nie tym, co opcje walutowe brali? A dlaczego nie sadownikom za jabłka? Ano dlatego, że już na pierwszy rzut oka widać - po owocach ich poznacie - że umowa z bankiem jest wyraźnie asymetryczna. Tak nam się pięknie kapitalizm rozwinął, że nasi wolnorynkowi moraliści z panem Balcerowiczem na czele uważają, że to w porządku zawierać umowy, w skutek których jedna strona i to ta silniejsza jest wygrana zawsze, a ewentualne ryzyko ma ponosić wyłącznie ta druga i to słabsza. Mnie już na pierwszym roku studiów prawniczych uczyli, że leonina societas czyli spółki (umowy) z lwem powinny być zakazane i niedopuszczalne, ale widać na kursie prawa dla ekonomistów o tym nie mówili.

Na koniec trochę literatury pięknej. Bertolt Brecht. Was ist ein Einbruch in eine Bank gegen die Gründung einer Bank? Obrabowanie banku jest niczym w porównaniu z jego założeniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz